sobota, 25 maja 2013

Makusek (nie piegusek) z daktylami, na białkach

W minionym tygodniu, z mojego pichcenia pozostało mi sporo białek, głownie z obiadów, gdyż moja rodzinka uparła się na spagetti a la carbonare. A ja do makaronu carbonare z szynką, do sosu używam tylko żółtek. Przedwczoraj więc uszczęśliwiłam moich bliskich wielgachną, nieprzyzwoicie słodką bezą Pavlowa z sosem z rozmrożonych owoców, które miałam jeszcze zachomikowane z zeszłego roku w zamrażarce. No a dzisiaj zaczęłam szukać pomysłu, co zrobić resztą zalegających w lodówce białek. Oczywiście mogłam liczyć na nieoceniony blog dorotus, skąd zaczerpnęłam przepis. W moim rodzinnym domu ciasto te nazywano pieguskiem lub rzadziej makuskiem. W moim przepisie zamiast maku niebieskiego użyłam maku białego, bo taki mi zalega w pewnej ilości w szafce po wypiekach marcińskich rogali jeszcze z listopada. Tym samym ciasto straciło swoje urocze piegi, ale nie straciło na smaku. Został więc sam makusek.
Przepis dodatkowo zmodyfikowałam do moich potrzeb kierując się tym, jakimi produktami dysponuję. I tak, zamiast bakali, w cieście znalazły się wyłącznie daktyle, wcześniej wypestkowane, pokrojone drobno.  No i co tu dużo pisać. Ciasto wyszło świetne! 
Ciasto jest proste i szybkie do wykonania. Proporcje odmierza się szklankami co może być nieocenioną sprawą dla tych gospodyń, które z jakiś przyczyn wciąż nie doczekały się od męża takiego gadżetu jak waga kuchenna ;-) Z wyglądu troszkę przypomina keks, ale nim nie jest. Ja pozbyłam się nadmiaru białek a moja rodzinka doczekała się pachnącego makiem i daktylami ciasta do sobotniej kawki.

Składniki (na tortownicę 23cm z wkladem kominkowym):

  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1 szklanka suchego, niemielonego maku (u mnie białego)
  • 1 szklanka białek
  • 1 szklanka cukru
  • 1/2 szklanki zimnego stopionego masła
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 szklanki posiekanych daktyli
  • ulubiony aromat (opcjonalnie)
Wykonanie:


Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, dodać cukier i dalej ubijać. 
Do otrzymanej masy dodać wymieszane wcześniej w osobnej misce: mąkę, mak, daktyle i proszek do pieczenia oraz wlać ostudzone masło.
Całość wymieszać dokładnie szpatułką.

Ja piekłam w tortownicy o średnicy 23 cm z takim spodem z kominem, ale może to być keksówka.
Po około 20 minutach przykryć ciasto folią aluminiową, gdyż ciasto bardzo łatwo się przypieka. Całość piec w piekarniku rozgrzanym do 220 stopni przez około 40-50 minut do tzw. suchego patyczka.
Smacznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)