Zauważyłam, że odchudzającym się metodą doktora Dukana bardzo często brakuje najzwyczajniejszego na świecie ketchupu. Co prawda na półkach sklepowych można dostać takie, które na dobrą sprawę można by podciągnąć pod dietę, ale tym, który naprawdę restrykcyjnie do diety Protal podchodzą, fakt, że ketchup posłodzony jest fruktozą może nie wystarczyć. Idealny ketchup to taki, w którym w ogóle nie ma cukru. A co zrobić, gdy takiego ketchupu nie można dostać? Zwyczajnie, zrobić sobie samemu. To takie proste...
I nie chodzi o oto, żeby cały dzień stać nad garem pyrkającej brei z pomidorów. Ja chcę zaproponować taki sosik na szybko, odparowany na patelni, do bieżącej degustacji. Bez bawienia się z robienie przetworów, słoikowanie, pasteryzowanie....Sosik ten może spokojnie kilka dni w pojemniczku sobie w lodówce postać i w każdej chwili być pod ręką jako dodatek do potraw, jajecznicy, na wędlinkę. W moim przypadku chodziło jeszcze o to, żeby właściwie spożytkować i nie zmarnować za szybko dojrzałych pomidorów, które dostałam od mamy z działki (eyych ta wspaniała działeczka..a zaraz nadejdzie jesień i wszystko co dobre, się skończy ;-(().
Wykorzystajcie więc moment, kiedy na rynku, w sklepie można za zupełnie niewielkie pieniądze dostać dorodne, słodkie, pełne zapachu pomidory. Bo zimą pozostaną nam już tylko takie, "plastikowe" z marketów, które pomidorami nie pachną wcale.
- 2 duże, dorodne pomidory
- 1 duża cebula
- 1-2 ząbki czosnku
- łyżka octu balsamicznego
- sól, pieprz, ostra lub łagodna papryka, ew. bazylia
- 1/3 łyżeczki słodziku
- sól, pieprz
Wykonanie:
- Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na teflonowej patelni ze szczyptą soli.
- Do cebuli dodać obrane ze skórki, pokrojone w kostkę pomidory, z których wcześniej usunięto twarde szypułki.
- Gdy całość zacznie się gotować, dolać ocet, przeciśnięty czosnek, pieprz, paprykę i ewentualnie bazylię. (Ja z bazylią nie przesadzam)
- Smażyć na patelni, co jakiś czas mieszając do odparowania i zgęstnienia sosu.
- Na koniec dosmaczyć słodzikiem.
- I teraz tak: można potraktować blenderem, ale ja uwielbiam taki niezblendowany, z kawałeczkami cebulki i pestkami w środku....
Przechowywać w lodówce, w zamkniętym pojemniczku.
Oczywiście można pokusić się o zrobienie większej ilości sosu, przełożyć w słoiczki i pasteryzować. Będzie przepysznie zajadać się tak przygotowanymi pomidorkami, gdy za oknem śladu po lecie nie będzie....
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)