poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Odrywanki (bułeczki przekładane szpinakiem)


Inspiracją do tych przepysznych bułeczek był przepis z bloga Dorotus. Zapewnienie autorki, że w bułeczkach tych odnalazła doskonałość spowodował, że przepis bardzo szybko trafił na listę tych, które koniecznie muszę wypróbować. Z natury jestem żarłoczna oczami, a te bułeczki wyglądały świetnie. Bardzo zaintrygował mnie niebanalny kształt, który spotęgował chęć posmakowania tego pieczywka. Jedynie dodatek pietruszki mnie lekko stopował. Nie przepadam za suszoną pietruszką. W ogóle za pietruszką nie przepadam. Toleruję ją jedynie w gorącym rosole, gdy ubarwia zielenią połyskujące oka tłuszczu na tafli zupy. Wiedziałam więc, że przepis jak zwykle potraktuję po swojemu.
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie skłamała Dorotka, bułeczki są doskonałe. Świetnie sprawdzają się przy posiadówach przy piwku. Stanowią idealną alternatywę dla niezdrowych zapychaczy typu paluszki, chipsy... Wyglądają na skomplikowane a tak naprawdę nie aż tak wiele z nimi roboty. 
Nazwałam je odrywankami, bo taką bułeczkę najlepiej sie zajada, odrywając warstwa po warstwie. Delikatne ciasto maślane rozpływa się w ustach. Odrywanki na pewno urozmaicą niejedno spotkanie*. Gwarantuję zadowolenie.

Składniki na 16 bułeczek:

  • 225 ml mleka, letniego
  • 16 g świeżych drożdży (lub 7 g suchych)
  • 2 łyżeczki drobnego cukru
  • 2 łyżeczki soli
  • 450 g mąki pszennej
  • 30 g masła
  • 1 jajko, roztrzepane

Do posmarowania (masa szpinakowa**):

  • ok 60 g masła, miękkiego
  • 4-6 ząbków czosnku
  • porcja szpinaku - mrożonego około 300g i więcej (jeśli mrożony, rozmrozić i odparować na patelni, surowy przesmażyć na małej ilości masła)
  • sól, pieprz, papryka
  • ewentualnie wiórki żółtego sera do posypania na górze

Szpinak wymieszać z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, dodać masło, sól, pieprz i wymieszać dokładnie (ja to robię z pojemniku od blendera).

Wykonanie:

Świeże drożdże wymieszać z cukrem i 2 łyżkami mleka, oprószyć minimalnie mąką (suche wystarczy wymieszać z mąką). W naczyniu wymieszać mąkę z solą, dodać pokrojone, miękkie masło. Po środku zrobić dołek, wlać rozczyn drożdżowy, jajko, pozostałe mleko. Wymieszać, wyrobić. Ciasto powinno być gładkie, miękkie. W razie potrzeby dodać 1 - 2 łyżki mleka. Wyrabiać przez 10 minut. Ciasto umieścić w misce, przykryć ręczniczkiem, pozostawić w cieple do podwojenia objętości.
Po tym czasie ciasto wyjąć, krótko wyrobić. Rozwałkować na wymiary ok 30 x 80 cm. 
Na cieście rozsmarować masę szpinakową. Pociąć je wzdłuż na 6 pasów o wymiarach 5 x 80 cm. Posmarowane pasy ułożyć na sobie, jeden na drugim. Tak przygotowane ciasto przekroić na 16 równych części (najpierw na pół, potem połową na pół, itd). 



 
Formę na 16 muffin posmarować masłem. ( U mnie forma na 12 muffin + 4 pojedyncze foremki ;-)). W każdej foremce ułożyć kawałek ciasta na sztorc, (dolną część bułeczek mocniej ścisnąć palcami). Po napełnieniu blachy przykryć ją ręczniczkiem i pozostawić w ciepłym miejscu do napuszenia (u mnie 15 minut).
Piec w temperaturze 190ºC przez ok 20 minut. ja swoje przetrzymałam około 25 minut do zarumienienia na górze. Najlepiej - podawać ciepłe. Chociaż na drugi dzień smakują równie pysznie. Świetnie się mrożą, w ten sposób możemy się cieszyć ich świeżością więcej czasu.


Smacznego.

* W Sylwestra zrobiły furrorę. Mój znajomy nazwał je kalafiorkami ze względu na ich wymyślną formę. 
** Piekę je również z masą dodatkiem przesmażonej cebulki czy z suszonych pomidorów zamiast szpinaku.

6 komentarzy:

  1. Betinka,no wreszcie ;)
    A bułeczki ze szpinakiem,odświeżyły Twój blog pomyślnie.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ten widok na ogródek....wiosną zapachniało ;)

      Usuń
    2. Dzięki Basiu za wsparcie i Twój upór, by mnie tu na nowo sprowadzić.

      Usuń
  2. kalafiory :-)
    powiem "znajomemu"
    D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorotka, jak miło Cię widzieć. Pozdrówka dla Marcina - kalafiorarza ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie wygladają

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)