Przygotowanie pasztetu kojarzy się z czymś skomplikowanym, bardzo pracochłonnym. Wizja gotowania, smażenia, pieczenia poszczególnych składników w kilku garach, mieszania, łączenia i wielu tych wszystkich zabiegów, jakim poddaje się mięso zanim trafi ono w ogóle do mielenia może skutecznie odwieźć od pomysłu przygotowania pasztetu. A kto powiedział, że tak musi być? Ja uwielbiam pasztet, ale tylko ten własnoręcznie przygotowany. Przyrządzam go dosyć często, ale nie mieszam w kilku garach poszczególnych składników przez cały dzień. Właściwie to prawie wcale w garach nie mieszam. Ułatwiłam sobie zadanie maksymalnie. Wszystkie produkty na pasztet da się przygotować w jednym garze. Dobrze, żeby to był większy garnek :) Wystarczy wrzucić do niego po kolei wszystkie produkty na pasztet, zamknąć pokrywkę i na małym ogniu pozwolić mięsu i warzywom "dojść"...Potem w maszynkę, do formy i do pieca.
Składniki (na 3 foremki jednorazowe 13x20cm)
- 2,5 kg już oczyszczonego z tłuszczu mięsa z podudzi indyczych*
- 30 dkg wątróbki z indyka**
- 30 dkg pieczarek
- 3 średnie cebule
- włoszczyzna (1-2 marchewki, por, seler, korzeń pietruszki)
- garść grzybów suszonych
- 1 bułka pełnoziarnista (w wersji dla Dukanek 12-15 łyżek otrąb owsianych)
- 6 jaj
- przyprawy do pasztetu (papryka,sól, pieprz, gałka muszkatołowa, imbir, kolendra, czosnek, ziele angielskie, liść laurowy)
Wykonanie:
Przygotować co najmniej 5 litrowy garnek. Przebrane i poporcjowane mięso zalać około 1,5 litrem wody i doprowadzić do wrzenia.
Po 5-10 minutach gotowania odcedzić i przepłukać z szumowin mięso i ponownie zalać 1,5 litrem wody, dodać 3 listki laurowe, 3 ziela angielskie, kilka ziaren pieprzu, posolić i gotować pod przykryciem na małym ogniu.
Gdy mięso lekko zmięknie dodać do garnka pokrojoną na mniejsze części włoszczyznę.
Jakieś 10 minut później wrzucić do garnka wątróbkę i pokrojoną w grubą kostkę cebulę. Wątróbkę z cebulką można osobno poddusić na patelni, ale ja tego nie robię, no bo w końcu ma być w jednym garnku. O patelni mowy na początku nie było! ;-).
Na koniec dorzucić pieczarki, garść leśnych grzybów (wcześniej dobrze by było je namoczyć) i bułkę (otręby).
Całość gotować pod przykryciem jeszcze jakieś 10-15 minut na niezbyt dużym ogniu do miękkości mięsa i warzyw. W trakcie gotowania można raz czy 2 razy w garze lekko pomieszać przy dnie, by mieć pewność, że mięso na spodzie nie przywiera i przypala się. Całości jednak nie "bełtać" Może spokojnie sobie zostać w garze tak jak było po kolei tam wrzucane. Odstawić do lekkiego przestudzenia, po czym całość odcedzić niezbyt starannie. Wywaru nie wylewać!
Całą zawartość garnka przepuścić przez maszynkę do mięsa trzykrotnie, (można też zmielić wszystko partiami w malakserze).
Do masy mięsnej dodać ubitych wcześniej do białości trzepaczką 6 jaj, przyprawy do pasztetu (według smaku i uznania, masa powinna mieć wyrazisty, słonawy smak) i wyrabiać ręką lub w misie robota (u mnie mieszadło K) kilka minut do uzyskania spójnej jednolitej masy. Jeśli masa będzie za sucha, dodać kilka łyżek wywaru, w którym gotowała się całość.***
Przełożyć masę do foremek (blaszane lekko natłuścić i obsypać otrębami).
Piec około 1,20- 1,30 godziny w temperaturze 165 stopni.
Smacznego.
* zamiast mięsa indyczego można użyć ud kurzych, lub ud indyczych.** wątróbkę z indyka można zastąpić wątróbką z kurcząt.
*** resztę wywaru dobrze przecedzić, porozlewać do pojemniczków na kostki lodu i zamrozić. Wyjdą z tego doskonałe, bardzo esencjonalne i aromatyczne mrożone bulionetki rosołowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)