Na jesienne szarugi, na pluchę za oknem, na smuteczki, na zachcianki... Szarlotka dobra na wszystko!
Składniki na kruche ciasto (na blachę 23 x 28):
- 3,5 szklanki mąki
- 250 g masła w temperaturze pokojowej
- 4 żółtka
- 4 łyżki cukru pudru
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżki kwaśnej śmietany
- 1,5 kg jabłek
- łyżeczka cynamonu
- ewentualnie kilka łyżek cukru, w zależności od kwaśności jabłek (ja nie dodaję cukru)
Masło posiekać z mąką, dodać cukier, żółtka, proszek i śmietanę i szybko zagnieść. ( Ja wrzucam wszystko do malaksera i w kilka sekund mam gotowe ciasto z dobrze połączonymi składnikami).
Podzielić ciasto na dwie części 3/5 i 2/5 i na 10-20 minut wsadzić do lodówki.
W tym czasie zabrać się za mus jabłkowy.
Jabłka obrać, usunąć gniazda. 1-2 sztuki odłożyć, resztę pokroić w miarę równe kawałki, wymieszać z cukrem i
cynamonem i przesmażyć, aż powstanie mus. Pod koniec dodać te 1-2 jabłka pokrojone w bardzo malutką, równą kosteczkę i chwilkę jeszcze poddusić tak, aby kosteczka zmiękła, ale się nie rozpadła.
Pozostawić do ostygnięcia.( ten zabieg z kosteczką z braku czasu można pominąć i wtedy wszystkie jabłka usmażyć w jednym czasie).
Przygotować średnią blaszkę (u mnie23x28). Wyłożyć pergaminem.
Większą kulkę ciasta zetrzeć na grubych oczkach tarki (za mnie znowu robotę odwala malakser) i wysypać równomiernie na blaszce. Przyklepać lekko rękami.
Podpiec około 20 minut.
Na podpieczony spód wyłożyć mus jabłkowy.
Wyciągnąć z lodówki drugą część ciasta, rozwałkować na ok 0,5 cm i ponacinać nożem tak, aby uzyskać coś w rodzaju siateczki. Ja dorobiłam się do tego specjalnego wałka. O takiego:
Ile frajdy sprawiają takie gadżety w kuchni!
Oczywiście wersja prostsza będzie polegała na tym, że pozostałą cześć ciasta potraktuje się także tarką i wysypie równomierną warstwą na mus.
Placek lekko rozciągnąć i wyłożyć na mus jabłkowy. Dociąć do formy.
Piec w 180 stopniach przez około 40 minut, do zrumienia góry. Ewentualnie posypać cukrem pudrem.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)