Zawijka lniana do domowej suszonej wędliny
Ostatnio wpadłam w szał suszenia mięsa. Wędlina suszona
smakuje mi tak bardzo, że nie czekając aż skończy się zapas, produkuję
kolejne partie mięsiwa. To już chyba uzależnienie. Suszę schab,
polędwiczki wieprzowe i polędwicę z indyka. Przepyszności! Przy tej
okazji postanowiłam przygotować zawijki do suszenia mięsa. Bardzo
wdzięczna praca i efekt nawet sympatyczny.
Przyjemnie
się sięga po kolejny plaster suszonej wędliny zawinięty w specjalnie
uszytą oprawę w formie lnianej szmatki, wykończonej bawełnianą koronką.
Do tej koronki mam wielki sentyment. Zapasy mam jeszcze po babci.
Ucieszyłaby się widząc, że u jej wnusi nic się nie marnuje.
Maszynę
do szycia również mam od niej. Kupiła mi ją dawno temu, gdy byłam
jeszcze nastolatką...Od początku wierzyła w moje zdolności manualne i
była wielką fanką moich wszystkich "rękodzieł"...Dziękuję Ci Babciu
kochana.
Zawijki wykonałam z surowego płótna lnianego, wcześniej zdekatyzowanego. Po wypraniu docelowo osiągnęły wymiary: 51x29. Następnie każdy kawałek obrobiłam zygzakiem o największym rozstawie. Na
cienkim, białym płótnie naniosłam domorosłą metodą transferową (przy
użyciu specyfiku Nitro) przygotowany wcześniej w Word i wydrukowany w
odbiciu lustrzanym napis. Częściowo obszyłam bawełnianą koronką.
Pozdrawiam.
pieknie wykonane
OdpowiedzUsuń