czwartek, 28 lipca 2011

Otrębowe placuszki z tatarem ze świeżego łososia


Mięso łososia jest delikatne i dobrze przyrządzone smakuje wybornie na surowo. Oczywiście długo nie mogłam się przekonać do spróbowania mięsa z surowej ryby, ale gdy już to zrobiłam, przepadłam! Tylko żeby raczyć się tym daniem bez późniejszych konsekwencji typu sensacji żołądkowych, warunek główny jest jeden.
Łosoś musi pochodzić z wiarygodnego źródła i musi być absolutnie, bez wątpliwie świeży. Odpadają filety z marketów i innych sklepów molochów, do których ryba ma do pokonania długą, krętą i wyboistą drogę....

Składniki na tatar dla 2-3 osób:

  • ok 500 gramów mięsa ze świeżego fileta łososia
  • 3 żółtka
  • sól morska, pieprz
  • 1/2 małej cebulki
  • 1 mały kiszony ogórek
  • kilka kropel przyprawy maggi (dla tych co się nie boją chemicznych wzmacniaczy smaku ;-))
Mięso zmielić maszynką do mięsa (można też posiekać w malakserze, ale wyjdzie bardziej pastowate).
Dodać do mięsa 3 sparzone żółtka, posiekaną na drobno cebulkę, którą można wcześniej sparzyć, jeśli nie lubicie posmaku surowej cebuli. Przyprawić do smaku i gotowe. Dobrze jest tatara przed podaniem schłodzić w lodówce.
Podawać na chlebie z dodatkiem ogóreczka.
A ja proponuję dzisiaj na śniadanko proteinowe dla I,II,III (i w moim przypadku IV fazy) tatar na placuszkach z otrąb.

Składniki na 10 placuszków ( z porcją otrąb dla 2 osób):

  • białka z 3 jaj, z których żółtka wykorzystaliśmy do tatara
  • 1 jajko
  • 2 kopiaste łyżki serka homogenizowanego 0%
  • 6 sporych łyżek otrąb owsianych (dla mnie zawsze łyżka otrąb jest kopiastą łyżką :-))
  • szczypta soli morskiej, pieprz i ewentualnie zioła do smaku jak ktoś lubi aromatycznie
  • w moim wydaniu łyżeczka drobno posiekanej cebulki 
Wszystkie składniki dobrze wymieszać trzepaczką na wysokich obrotach i odstawić na 10 minut do napęcznienia otrąb.
Smażyć na dobrze rozgrzanym teflonie do zarumienienia z 2 stron. Ostudzone podawać z tatarem z łososia.


Smacznego.

Zapraszam na śniadanko

No i mamy kolejny czwartek. jak ten czas leci... Dni, tygodnie odliczam praktycznie protoczwartkami.
Protoczwartki w fazie IV powinny być wyjątkowo przemyślane, absolutnie jak najchudsze i pełne jak najbardziej białkowych (a nie nabiałowych) posiłków. Nawet rybka tego dnia musi być z tych chudziutkich (makrela czy łosoś, tak bardzo pożądany nawet w fazie I, tu absolutnie zabroniony). Może dla poparcia moich słów zacytuję naszego doktorka:

"Co jeść w proteinowe czwartki?
Czwartek ma być wyłącznie proteinowy. Wybierajcie produkty, których skład jest jak najbardziej zbliżony do czystych protein. Nie możecie korzystać z listy produktów dozwolonych w fazie uderzeniowej, ponieważ niektóre z nich teraz będą zakazane..."
Metoda Doktora Dukana, Str.116
 
Teraz, gdy jestem w fazie ostatecznej stabilizacji, jeśli chcę siebie nazywać rasową Dukanką, wyjątkowo powinnam przykładać się do dnia czystych protein. A jednak na tym etapie, gdy widzę, jak stabilna jest moja waga, nie do końca stosuję ten proponowany przez Dukana ascetyzm. Przez całą kurację naprawdę wierna byłam prawidłom diety Protal i opłaciło się, gdyż moja silna wola dała szybie efekty bez skutków ubocznych i krzywdowania sobie. Za to w fazie IV troszkę krnąbrną zrobiłam się Dukaneczką, ponieważ nie gardzę tego dnia tłustymi rybkami, popijam mleko i jeśli mam ochotę na deser, serwuję sobie coś słodkiego na słodziku czy z domieszką kakao. Oczywiście to wyłącznie mój wybór, poparty obserwacją. Traktuję to jako nagrodę za całotygodniowe, zdrowe i przemyślane odżywianie.
I tak to w ten sposób zaserwowałam sobie dzisiaj przepyszne śniadanko.... otrębowe placuszki z tatarem ze świeżego łososia
Polecam zwłaszcza I i II fazowiczkom. Oczywiście polecam też wszystkim tym, którzy mają ochotę na coś zdrowego, pożywnego i moooocno białkowego!


poniedziałek, 25 lipca 2011

Makaron z twarogiem i ze skwareczkami


Dzisiaj chciałabym Wam zaproponować danie proste, szybkie i przeze mnie uwielbiane. Gdy tylko przeszłam na fazę III, stało się jednym z najczęściej serwowanym sobie daniem w dni skrobiowe.
Makaron z twarogiem gości na moim stole od dawnych lat. Pamiętam to danie jeszcze z dzieciństwa i od kiedy pamiętam, lubiłam dni, w które mama  podawała taki makaron na obiad. Tyle, że w oryginale makaron był jasny, twaróg tłusty a całość polewana tłuszczykiem z wytopionego boczku ze skwareczkami. Na dobitkę często posypywany wiórkami żółtego sera.
Gdy doszłam do III etapu diety olśniło mnie, że z powodzeniem mogę sobie serwować taki makaronik w ramach jednego z dwóch posiłków skrobiowych, jakie mi przysługiwały, a wręcz nakazywane były przed doktorka. o wiadomo, że nie dokładnie taki, jakim się zajadałam przed dietą, ale równie pyszny.

Składniki na porcję stosowną dla III fazy diety Protal:
  • 200 gramów ugotowanego makaronu pełnoziarnistego świderki
  • 1/2 -1 kostka chudego twarogu  (200gramów)
  • 3-5 plastrów chudej wędliny drobiowej
  • sól, pieprz
 Wykonanie:
Wędlinę pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na rumiano na teflonie pod przykryciem bez tłuszczu. Na koniec podlać łyżką wody, żeby wędlinka nabrała soczystości.
Twaróg rozdrobnić widelcem.
Makaron ugotować mocno al dente. Ja zawsze gotuję o jedną minutę krócej niż w przepisie na makaron al dente.
Całość wymieszać w większej misce szybko, tuż przed podaniem. Przyprawić. Makaron i wędlinka będą gorące, ale kostka twarogu szybko danie ostudzi, więc jeśli nie chcemy jeść zimnego obiadu, trzeba akcję łączenia składników przeprowadzić sprawnie. Mniaam.....

  Smacznego.

niedziela, 24 lipca 2011

Ciasto francuskie by NewLife


Gdy na Dukanie uświadomiłam sobie jak wiele zła czynią w organizmie utwardzone tłuszcze trans, jak ognia zaczęłam ich unikać. Nawet moje ulubione cukierki - tiki taki już nie smakują mi tak, jak kiedyś smakowały bardzo. To kolejny pozytyw, jaki wyniosłam z diety Protal.
Przestałam kupować w sklepie gotowce i sama wzięłam się do kucharzenia i eksperymentowania w kuchni.
Tak też jest z ciastem francuskim. Wcześniej sięgałam po gotowe i to jeszcze szukając tego najtańszego, bo ciasto to ciasto. Nieświadoma tego, z czego takie ciasto kupne jest przygotowane, serwowałam namiętnie rodzince smakołyki na bazie ciasta francuskiego.
Ale to już przeszłość...Najpierw zaczęłam przygotowywać ciasto francuskie z białej mąki i gdy zaczęło mi wychodzić, pokusiłam się o próbę przygotowania ciasta z mąki pełnoziarnistej, razowej. Dla mnie rewelacja!
Może nie jest tak delikatne i wiórkowe jak to na białej mące, troszkę toporniej się rozwarstwia, ale to drobiazg w porównaniu z tym, ile zyskuje na zdrowotności takie ciasto. A z walorów smakowych nic nie traci.
Pierwowzór zaczerpnęłam z książki kucharskiej Kenwooda. 

Składniki na około 1,2kg (3 płaty)
  • 225 gramów mąki pełnoziarnistej orkiszowej
  • 225 gramów mąki razowej pszennej (Melvit)
  • 1/2 łyżeczki soli (2,5 ml)
  • 400 gramów masła *
  • 2 łyżeczki (10 ml) soku z cytryny lub octu winnego
  • 280 ml bardzo zimnej wody
Wykonanie:
Utrzeć mąkę z solą i 50 gramami masła. 
Z reszty masła uformować placek o grubości ok. 2 cm.
Do utartej z masłem mąki dodać sok z cytryny i odpowiednią ilość wody. Kontynuować wyrabianie aż do momentu, gdy ciasto będzie miękkie i elastycznie.


Wyłożyć ciasto na lekko oprószony mąką blat i rozwałkować na podłużny placek - nieco szerszy od placka uformowanego z masła i długości nieco ponad dwa razy dłuższej, niż placek z masła.



1. Ułożyć masło na jednej połowie ciasta i przykryć drugą połową. Zlepić krawędzie przy pomocy wałka. Zawinąć w folię do żywności i odstawić na 15 minut do lodówki.


2. Delikatnie docisnąć wałkiem, następnie rozwałkować na prostokąt o długości około dwa razy większej, niż szerokość. Złożyć na 3 części do środka.



3. Zlepić krawędzie wałkiem. Owinąć w folię i włożyć do lodówki na 20 minut. Następnie ponownie wyłożyć ciasto na lekko oprószony blat, rozwałkować i złożyć na trzy jak w poprzednim (2) kroku.
Pięciokrotnie powtórzyć krok 2,3 (wałkowanie, składanie i chłodzenie w lodówce), za każdym razem obracając ciasto o 90 stopni.
Jeśli w jakimkolwiek momencie przez ciasto zacznie prześwitywać masło, posypać je mąką i włożyć do lodówki i schłodzić około godzinę.
Ciasto wbrew pozorom nie wymaga oddania mu całego dnia pracy. Wystarczy przy  zwykłej krzątaninie, co kilkanaście minut poświęcić mu jakieś 5 minutek. 
W miarę wprawy wyrób ciasta francuskiego stanie się dziecinnie prosty. A potem już od inwencji twórczej i chęci zależy, jak go spożytkujemy.

Moja dzisiejsza propozycja podania - ciasteczka francuskie z jagodowym oczkiem.


Zaserwowałam małe ciasteczka z łyżeczką masy jagodowej, jaka mi została po pieczeniu jagodzianek, (sok z jagód, słodzik i skrobia kukurydziana, zagotowana dała gęsty kisiel).
Smacznego.
* w oryginale było 450 gramów masła, ale wyszło zdecydowanie za tłuste za pierwszym razem, więc daję 400 gramów, czyli polskie dwie kostki na całość

sobota, 23 lipca 2011

Razowe muffinki z kawałkami czekolady

Muffiny zaczęłam piec, gdy zaczęłam przygodę z Dukanem. Aż dziw mnie teraz bierze, że tak późno.
Na diecie Protal zajadałam się głównie otrębowymi muffinami z colą zero lub mini babeczkami sernikowymi, pieczonymi w formach muffinowych. Za to ukończeniu diety zaczęło się istne szaleństwo muffinowe.
Muffinki, które dzisiaj Wam polecam, należą do moich ulubionych. Są wdzięczne w przygotowaniu, zawsze się udają, łatwo sobie  je dozować, by nie przesadzić z łakomstwem no i smakują przepysznie!
Inspirację czerpałam z jakiegoś bloga, ale źródła sobie nie jestem w stanie przypomnieć, bo piekę je od dawna.
Oczywiście przepis zmodyfikowałam tak, by mąkę białą zastąpić w dużej mierze razową.


Składniki suche:
  • 300 gramów mąki razowej, pszennej (najlepsza dla mnie firmy Melvit)
  • 50 gramów mąki pszennej, zwykłej
  • 50 gramów otrąb owsianych
  • 1- 1,5 tabliczki posiekanej czekolady gorzkiej 56% (lub mlecznej, gdy ktoś jest łasuchem i liczy na większą słodycz)
  • 2 łyżki kakao (10g)
  • 4 łyżki słodzika do pieczenia (20g)
  • 0,5 łyżeczki sody
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Składniki mokre:
  • 1 jajo
  • 1 szklanka mleka
  • 150-200 ml wody (najlepiej gazowanej)
  • 3 łyżki oliwy extra light z oliwek (ew. zwykłego oleju)
  • zapach (ja uwielbiam pomarańczowy)

Wykonanie.

Piekarnik nagrzać do 205 stopni (góra, dół)
W misce wymieszać wszystkie składniki suche. Osobno w mniejszej misce wymieszać wszystkie składniki mokre. 
Do suchych dodać mokre i wymieszać krótko, tylko do połączenia składników.

Piec w papilotkach około 20 minut. Nie przesuszać, powinny pozostać lekko wilgotne w środku.
Ostudzone  można polać polewą z 0,5 czekolady wymieszanej z 1-2 łyżkami śmietany-kremówki. (w wersji light z łyżką mleka i sparzonym żółtkiem).



Smacznego.

piątek, 22 lipca 2011

Zadanie - Tort

Dzisiaj miałam do wykonania zadanie specjalne w postaci tortu urodzinowego dla 7-letniej dziewczynki w stylu angielskim. Każdy kolor wchodził w grę pod warunkiem, że był to kolor różowy ;-) Ostatecznie postawiłam na kotka i kwiatuszki - motywy dziewczynkom bliskie. No i powstało coś takiego.


A ile zabawy przy tym było. Super sprawa! Mam nadzieję, że się spodoba, no a co najważniejsze, że będzie smakował.  A smakować ma chałwą i czekowiśnią....

 

Już się nie mogę doczekać kolejnego zlecenia...

czwartek, 21 lipca 2011

Tarta ze szpinakiem

Dzisiaj czwartek. Normalnie tego dnia przestrzegam dnia proto, ale  od jakiegoś czasu miałam ochotę na tartę ze szpinakiem, więc proto zaserwowałam sobie wczoraj a dzisiaj raczyłam się tartą. 
Bez wątpienia to jedno z najbardziej ulubionych przeze mnie dań.


Składniki na kruchy spód:
  •     1 duże żółtko
  •     2 łyżeczki zimnej wody
  •     155 g mąki pszennej (dodałam 2 łyżki więcej)
  •     115 g zimnego masła, pokrojonego na kawałki
  •     sól do smaku
Zagnieść ciasto, uformować placek, zawinąć w folię i odstawić na 30 minut do lodówki.

Składniki na farsz: 
  •     ok. 500 g szpinaku mrożonego (świeży oczywiście jak najbardziej może być, tylko trzeba go będzie zblanszować i pokroić przed smażeniem)
  •     250 g chudego twarogu (kostka)
  •     2 jaja
  •     2 ząbki czosnku
  •     sól, pieprz do smaku.

Trochę startego sera lub plastry mozarelli na wierzch, papryka w proszku do posypania.
Przygotowanie:
Odmrozić szpinak. Odcisnąć, wrzucić na patelnię i odparować. Następnie dodać 2 jaja, wymieszać i dusić do lekkiego ścięcia białka. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, pieprz i sól do smaku.


W malakserze rozdrobnić kostkę twarogu i dodać do niego masę szpinakową. Zmielić do wymieszania
składników.

Piekarnik nagrzać do 190 stopni.
Formę na tartę wykleić ciastem, ponakłuwać widelcem, wyłożyć pergaminem i obciążyć na przykład fasolą. Podpiec ok. 15 minut, po czym usunąć pergamin i fasolę i piec kolejne 7-9 minut do lekkiego zbrązowienia  spodu. Ciasto wyjąć z piekarnika, wyłożyć na nie masę szpinakową, posypać startym serem i zapiekać do przyrumienienia góry (ok. 15-20 minut).  

Smacznego.

niedziela, 17 lipca 2011

Placuszki z cukinii

 Składniki:
  • 1-2 cukinie (zielona, żółta);
  • 1 duża cebula;
  • 1 jajko;
  • łyżka skrobi kukurydzianej;
  • sól, pieprz, czosnek (inne przyprawy, gdy ktoś lubi ziołowe wariacje).
  • 2 łyżki mąki razowej, pełnoziarnistej.
Wykonanie:
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
Masę na placuszki z cukinii przygotowujemy podobnie jak na ziemniaczane, z tym że cukinii nie trzemy na pulpę lecz na wiórki, na grubych oczkach tarki. Solimy i odstawiamy na 10 minut żeby oddała nadmiar soku. No i oczywiście cukinii nie obieramy, (no chyba, że to wyjątkowo przejrzały okaz, ale wtedy też usuwamy twarde pestki).
Trzemy cebulę.
Odciskamy cukinię, łączymy z cebulą, i pozostałymi składnikami przyprawiając według smaku.
Blachę wykładamy pergaminem i łyżką nakładamy na blachę masę z cukinii, formując placuszki średnicy około 8 cm.



Zapiekamy około 20-25 minut do czasu aż staną się rumiane i upieczone. Nie przesuszajmy ich. W środku powinny pozostać lekko soczyste.



Wybornie smakują w towarzystwie białego twarogu, rozrobionego z jogurtem, czosnkiem, pieprzem i solą.

Smacznego.

 *Masa powinna wyjść dosyć spójna i gęsta. Dlatego w przypadku chęci zachowania wszelkich prawideł diety Protal, gdy na fazie II trzeba zrezygnować z mąki, powinno się cukinię odcisnąć tak mocno, na ile to możliwe.

Leczo z cukinią


Składniki na 5-6 porcji:

  • po jednej małej cukinii zielonej i żółtej;
  • 3 młode cebule;
  • garść fasolki szparagowej (zielonej, żółtej);
  • 1 papryka czerwona;
  • 1 papryka żółta;
  • 1 papryka pomarańczowa;
  • 4 średnie ogórki kiszone (bez skórki);
  • 3 średnie pomidory (bez skórki) lub puszka pomidorów w całości lub kawałkach;
  • 1 podwójna pierś z kurczaka;
  • ewentualnie szklanka bulionu lub woda do podlania (ostrożnie, bo warzywka puszczą sporo soku);
  • przyprawy do warzyw: sól morska, czosnek, pieprz, pieprz cayene, mielona słodka papryka,majeranek, zioła prowansalskie, lubczyk (tak naprawdę wszystko zależy od wyobraźni i smaku);
  • łyżka skrobi kukurydzianej do zagęszczenia;
  • ew. łyżka jogurtu greckiego light do zabielenia bezpośrednio na talerzu;
  • 200 gramów makaronu pełnoziarnistego świderki (lub innego wedle uznania).*


 Wykonanie:
Wszystko kroimy w średniej wielkości kostkę lub paski (nie za drobno) i wrzucamy w odpowiedniej kolejności do sporego garnka. Ważna jest kolejność duszenia poszczególnych warzyw, żeby jednych nie rozgotować, a drugie niepozostały twarde.
Tak więc najpierw podsmażamy na patelni pokrojonego w kostkę lub paseczki kurczaka z cebulą. Odstawiamy.

Duszenie zaczynamy od ogórków kiszonych. Wrzucamy je do sporego garnka i dusimy do czasu, aż ogórki wyczuwalnie zmiękną (około 10-15 minut). Po nich wrzucamy pokrojoną fasolkę szparagową, podlewamy z umiarem bulionem i dusimy do pierwszej miękkości fasolki. Po niej przychodzi pora na pomidory, paprykę, przyprawy. Na tym etapie do warzyw dodajemy usmażonego wcześniej kurczaka z cebulą.
No i zaraz potem na główną bohaterkę naszej potrawy - cukinię. Dusimy całość do momentu, gdy cukinia stanie się miękka. I tu trzeba uważać, bo cukinia mięknie bardzo szybko. Szkoda rozgotowywać ją na breję, gdy tak pysznie się ją czuje pod zębami.
Jeśli potrawkę ma dopełnić makaron, dobrze jest go podgotować wcześniej 5 minut w wodzie i dodać na 3 minuty przed końcem gotowania do naszego dania.. Na koniec, gdy ktoś lubi gęste leczo, zagęszczamy całość skrobią skrobią, dosmaczamy.
Danie jednogarnkowe, niewymagające zachodu, smaczne, syte, zdrowe i niskokaloryczne, co jest nie bez znaczenia dla nas, wiecznie będących na diecie.
A jak pięknie się je je oczami. Cała paleta aromatycznych kolorów na talerzu....


 Smacznego.
*dotyczy posiłku skrobiowego fazy III

Dzień z cukinią w roli głównej...

Uwielbiam dania z cukinii. Szkoda, że tak późno poznałam jej tak wielkie walory smakowe. W dzieciństwie nie była modnym warzywem u mnie w domu, więc jak smaczne dania można z niej wyczarować odkryłam dopiero jako gospodyni domowa. Moja mama zaczęła sadzić cukinie wszelkiej maści u siebie na działeczce i co roku czekam na pierwsze plony. I oto nadeszła ta chwila! Pojawiła się u mnie zielona i żółta cukinia - królowa wszelkich dań w mojej kuchni o tej porze roku. Jakże smaczne sosy z niej można wyczarować, albo potrawki, albo placuszki, ciasta...Smakuje w każdej odsłonie.


Wczoraj na tapetę poszło leczo z cukinią w roli głównej. Pełne warzyw, aromatyczne i lekkie, że gdyby nie garść pełnoziarnistego makaronu, które ja dodałam na koniec duszenia, z czystym sumieniem mogłabym danie polecić na  fazę II w dni warzywne (P+W). A tak zapraszam do ucztowania tych, który już utrwalają kilogramy i ćwiczą silną wolę na fazie III ;-)

 
 A wieczorem na stół wjechały placuszki z cukinii. Uwielbiam je i za smak i za to, że można je jeść niemal bezkarnie, bo otyłość od tego specjału nam nie grozi. Jedynie szamane wieczorem mogą stać się, jak większość warzywek, przyczyną zatrzymania większej ilości wody w organizmie, co może być frustrujące dla niedoczytanych odchudzających się Dukanek. Tak więc ewentualny wzrost wagi nie ma nic wspólnego z odłożeniem się tkanki tłuszczowej w tym przypadku. A samo zdrowie...


Smakują wyśmienicie i sympatycy placków ziemniaczanych bardzo chętnie przekonają się do tej formy placuszków, które tę przewagę mają nad ziemniaczanymi, że są o niebo mniej kaloryczne a już zupełnie odejmuje im kalorii fakt, że wypieka się je w piekarniku!

środa, 13 lipca 2011

Mieszkanie pachnące bułeczkami...

Dzisiaj dzień pieczenia bułek. Zawsze staram się mieć spory zapas w zamrażalniku, ale gdy zapas topnieje, zabieram się za ugniatanie kolejnej porcji. A skoro już piekarnik rozgrzany, to szkoda tego ciepła na jedną tylko porcję. Tak więc najpierw powędrowały do piekarnika bułeczki z siemieniem lnianym.
Tak pięknie pachnie pieczywkiem...mmmmmm.

"Napuszają się"przed upieczeniem..
A w misce wyrasta kolejna porcja ciasta na pomidorowe bułeczki drożdżowe. Równie pyszne.

ciasto na pomidorowe bułeczki
Uwielbiam śniadania z mojego wypieku bułeczkami. Przy takim pieczywie nie da się utyć. Schudnąć niestety też się nie da ;-)

wtorek, 12 lipca 2011

Jadam smacznie, ale mądrze...

Bardzo często jestem pytana o to, czy jadam tak samo jak przed dietą Dukana. Odpowiadam wtedy, że tak, że nie odmawiam sobie smaczności, nie wydzielam posiłków, nie żałuję, dogadzam. Jednak, gdy tak dokładnie się zastanowić nad tym, jak teraz jadam, to faktycznie diametralnie zmieniło się moje podejście do sztuki kulinarnej.
Po procesie chudnięcia na diecie Protal, naprawdę zmienia się spojrzenie na to, co i jak się przyrządza. Z dużo większą łatwością przychodzi rezygnacja ze śmieciowego jedzenia na rzecz zdrowych przegryzek. A wizyty w fast foodach przechodzą do lamusa. Tak stało się w moim przypadku. Skłamałabym, że w ogóle nie jadam chipsów, frytek czy smażonego schabowego. Owszem, zdarza mi się zwłaszcza, gdy jem poza domem czy jestem na proszonym obiedzie. Sama już tradycyjnych schabowych u siebie nie serwuję. Nic nie poradzę, tak mi się przestawiło i już, i kropka.
No więc jak się przyrządza najpopularniejsze, często goszczące na polskich stołach obiady, gdy jak ja, zostało się naznaczonym ręką Dukana?
Ja gotuję mądrze, z głową, przemyślanie...i nadal smacznie. Już nie potrafię gotować "normalnie" ;-)
Przykład.
Dzisiaj na talerz zawitały pulpety w sosie pomidorowym. Takie sobie zwyczajne danie. Ileż to razy w życiu przed dietą przyrządzałam pulpety. Zdarzało się też niejednokrotnie sięgnąć po gotowe pulpeciki w słoiczku w sklepie. Bo to takie wygodne i smaczne.... Teraz świra dostaje na punkcie tego, by od początku do końca wiedzieć, co jem. A na 100% będę wiedzieć co jem, gdy sobie sama  jedzenie przygotuję i tyle.
New Life w życiu, więc newlife na talerzu.
Mięsa wieprzowego na mielone praktycznie nie kupuję. Tak więc pulpety czy kotlety przyrządzam wyłącznie z mięsa drobiowego i wołowego. Oczywiście mielę sama. W tradycyjne mielone pakuje się namoczoną bułkę tartą. Do tego z bezwartościowej, białej mąki. U mnie pieczywo z białej mąki i tym samym bułka tarta raz na zawsze ma wyjazd z kuchni. Zamiast niej dodaję namoczone w mleku otręby. Jaki to prosty a jakże skutecznie poprawiający wartość odżywczą zabieg. Do obtoczenia pulpecików używam mąki razowej (taką z trocinkami ;-)) z domieszką skrobi kukurydzianej. I smażę. 
Oczywiście można pulpeciki obtoczyć wyłącznie w małej ilości skrobi i wrzucić na wrzątek, czy do bulionu, lecz ja lubię przyrumienione mięsko.


Wrzucam na patelnię i przyrumieniam równo. Nie muszę chyba dodawać, że na suchą patelnię? Po co futrować się olejem rafinowanym, gdy w miejsce tego można bez wyrzutów sumienia uraczyć się przepyszną surówką z dresingiem na oliwie z pierwszego tłoczenia? Tak właśnie kombinuję cały czas.

 Potem cebulka.....

 

Minimalnie posolona puszcza sok i pięknie się rumieni nie paląc. Podlewam kilkoma łyżkami wody i duszę pod przykryciem do miękkości cebulki.


Na to porcja pomidorów z puszki, przyprawy, kapka winka wytrawnego, kilkanaście minut duszenia i....


.....voilà!

I po co pakować w siebie puste, bezwartościowe węgle, gdy można w to miejsce z pożytkiem zaserwować lepsze, zdrowsze rozwiązanie?
Tak więc, jeśli mnie zapytacie, jak jadam po diecie Dukana, odchudzona o kilkanaście kilogramów, z uśmiechem odpowiem: jadam smacznie, ale mądrze...

poniedziałek, 11 lipca 2011

Siedzę w garach...

Od wczoraj zaprzyjaźniam się z moim nowym kuchennym pomocnikiem. Muszę się przyznać, że trudne te moje początki z Cooking Chef.
Ptysie wyszły twarde jak kamień,  krem jajeczny nie zgęstniał jak powinien, ale za to leczo ugotowane w urządzeniu wyszło wyborne! Nic specjalnie wyszukanego, ale smak pierwszej dojrzałej cukinii z ogrodu mojej mamy i fasolka zerwana prosto z  grządki to jest to.
Jak już się na dobre zakumplujemy z moim Chefem, to na pewno podzielę się moimi daniami.
A w moim piekarniku właśnie "dochodzą" puszyste, śmietankowe babeczki z mąką razową. Jest duża szansa, że te mi wyjdą przepysznie. Przynajmniej taką rokują nadzieję.

niedziela, 10 lipca 2011

Nowy kumpel w kuchni

Uwielbiam gotować! Uwielbiam kręcić się po mojej ciasnej kuchni i "warzyć". A dzisiaj pojawił się pomocnik. I to nie byle jaki! Sam Kenwood Cooking Chef. O taaaki! 



 Tak bardzo marzyłam o takim pomocniku, ale zawsze szkoda było mi pieniędzy na takie fanaberie, zwłaszcza, że bez tego równie świetnie mi się wiedzie w kuchni. Jednak spoglądałam zakochanym, okiem w stronę tego robota i tak sobie marzyłam, że kiedyś będzie mi dotrzymywał towarzystwa w moich zmaganiach kulinarnych. No i jest. Zajął honorowe miejsce i czeka na zadania specjalne.
Tylko boję się, czy nie przysłuży się do wzrostu mojej tak silnie trzymanej w rydzach wagi. A ciężkie dni mam ostatnio. Impreza za imprezką, piwko, pizza. Prawie 3 kilo na zadku więcej. Nooo kochany zadku, tylko bez efektu jo-jo mi tu proszę ;-)
A mi się tu marzy wypróbować pół książki kucharskiej, dostarczonej do robota.... A wierzcie mi, nie są to przepisy produkanowe......No to będę miała pole do popisu, by choć trochę kaloryczności potrawom uszczypnąć i podsypać zdrowym ziarnem do ciast. Oj będzie się działo :-)
Wyniki zapewne nieraz będą uwidocznione tu w tym miejscu.
Wracam w podskokach do mojej kuchni. Jest tyle pyszności do ugotowania...Mniaaam.


czwartek, 7 lipca 2011

Bułki z siemieniem lnianym i twarogiem


 Muszę przyznać, że ciągle eksperymentuję z przepisami na pieczywko. Ciągle coś zmieniam, dosypuję, mieszam i szukam takiego swojego przepisu na idealne bułeczki.
Ten jest świetny, przeze mnie przerobiony z przepisu, który znalazłam w instrukcji obsługi robotka kuchennego Clatronic, którego dorobiłam się niedawno. Wiadomo, zamiast masła - oliwa, mniej soli, brak cukru, mąki z tych rasowych no i akcent białkowy w postaci twarogu, który powoduje, że bułeczki nie są suche. Przepis sprawdzany średnio dwa razy w tygodniu, bo moja rodzinka zajada się nimi na śniadanie. Jednak nie miałam okazji przekonać się, jak bułeczki zachowują świeżość na drugi dzień, bo zaraz po ostudzeniu na kratce wędrują do zamrażalnika i rano wyciągam je w liczbie sztuk potrzebnych do konsumpcji. Potem tylko siup do mikrofali i gotowe. Pyszne, gorące, chrupiące bułeczki!

Składniki na ok 14-15 100gramowych bułeczek:
  • 600-650gramów mąki (mieszam pszenną- białą, z pełnoziarnistą, razową i orkiszową),
  • 125+250ml ciepłej wody,
  • 50gramów siemienia lnianego (niemielone ziarenka),
  • 40gramów świeżych drożdży,
  • 200gramów chudego twarogu (kostka);
  • 1 łyżeczka morskiej soli.
  • 3 łyżki oliwy

Przygotowanie:

Siemię namoczyć w połowie szklanki ciepłej wody (125ml).

Do dużej miski wlać szklankę wody (250ml) i wkruszyć drożdże. Dodać rozkruszony twaróg i dobrze wymieszać do rozpuszczenia drożdży.
Do rozczynu wsypać mąki, sól i namoczone siemię. Ugniatać aż ciasto zacznie pracować i zacznie tworzyć kulkę dosypując ewentualnie mąki razowej.
Ilość mąki zależy od wilgotności twarogu oraz samej mąki. Na koniec ugniatania dodać oliwę.

Ciasto odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (ok. 45 minut)

Po urośnięciu krótko wyrobić jeszcze raz i formować bułeczki (ja z wałeczka zakręcam i końcówki podwijam pod spód) i układać na blaszce pokrytej namoczonym papierem do pieczenia.

Odstawić na ok 15 minut do napuszenia, posmarować ciepłą wodą i nastawić do nagrzanego do 200-220 st. piekarnika.
Piec około 28-35 minut. Po upieczeniu wystudzić na kratce. Zamrozić, jeśli macie słabą silną wolę :-)

Pyszne.