Kuracja oczyszczająco - odchudzająca na kaszy jaglanej.
"Kasza
jaglana powstaje z ziarna prosa. Są to małe okrągłe ziarna, najczęściej
w żółtym kolorze, ale dostać można również białe, szare oraz czerwone.
Spośród wszystkich kasz zawiera najwięcej żelaza, miedzi, witaminy B1,
B2 i B6. Pod względem zawartości cynku prawie dorównuje kaszy gryczanej. Jest to kasza idealna do wszystkiego."
~'`~~<<-o->>~~`'~
A skoro idealna do "wszystkiego" to do monodiety także, ale może zacznę od początku...
Jakiś czas temu postanowiłam poważnie wziąć się za siebie. Gdzieś zaczęły mi się zacierać zdrowe nawyki, troszkę zaczęłam jadać tak sobie...no byle jak. No a jak byle jak, to i waga zaczęła mi się buntowniczo stawiać. Zaczęłam rozważać powrót na dietę Protal. Zanim jednak miałam się na nią zdecydować, postanowiłam poszukać alternatywnych diet, sposobów na pozbycie się zbędnego balastu, jaki mi się przed ostatni kilka miesięcy odłożył tu i ówdzie. Na wyprzedaży zaopatrzyłam się w kilka książek, które zaczęłam sobie studiować szukając jednocześnie drogi, którą być może zdecyduję się podążać przez najbliższe tygodnie i dłużej. Na pierwszy ogień poszła książka Arthura Agatstona - Dieta South Beach czyli jak 2 30 dni zyskać zdrowie i schudnąć. W tym samym momencie przypadkiem trafiłam na stronę z dietą monotematyczną opartą na spożywaniu od 2 do 14 dni wyłącznie kaszy jaglanej. Zafascynowało mnie, jak to możliwe, żeby tyle czasu wytrzymać karmiąc się tylko jaglanką i niczym więcej. Zaczęłam drążyć nieco głębiej temat i doszłam do wniosku, że to dopiero może być ciekawe dla mnie doświadczenie. Po pierwsze, jedząc przez kilka, kilkanaście dni wyłącznie kaszę jaglaną, nie powinnam sobie zrobić krzywdy, a z tego co czytałam, to wręcz odwrotnie. Odtruję organizm, pozbędę się nadmiaru wody z organizmu no i oczyszczę moje jelita z wszelkich złogów, czy zbędnych treści pokarmowych. Ale najważniejsze było dla mnie wyzwanie samo w sobie. Czy ja aby dam radę wytrzymać przez kilka dni żywiąc się jedynie kaszą? Postanowiłam podjąć wyzwanie. Na początek wyznaczyłam sobie cel: 3 dni. Nie byłam pewna, czy podołam, czy wytrzymam, no i jak będzie mój organizm reagował na taką monodietę. I co z łaknieniem, chętkami, pokusami...
Minęły 3 dni, a ja czułam się świetnie. Z każdym dniem lżejsza w przenośni i dosłownie. Nie brakowało mi sił, nie odrzucało mnie od kaszy. Monodieta spodobała mi się pod każdym względem. Nie musiałam się martwić o posiłki, nie musiałam stać przy garach. Kasza wymiatała wszystko a ja wymiatałam kaszę do dna :)
W ten sposób dzień za dniem oczyszczona, najedzona, pełna wyłącznie kaszy i wyłącznie na kaszy jaglanej przeżyłam z sukcesem 12 dni. Lżejsza o prawie 4 kg, szczuplejsza w obwodach głównie ud i brzucha postanowiłam sobie taką dietę stosować kilka razy w roku. Polecam! Od tamtej pory kasza nadal dominuje w mojej kuchni. Stała się głównym produktem, bazą, w oparciu której przygotowuję wiele przepysznych posiłków, ciast i deserów. Aktualnie żywię się tak troszkę w oparciu o dietę South Beach połączonej ze zbawiennymi właściwościami jaglanki.
O właściwościach kaszy jaglanej i jej wyższości nad kaszami napomknęłam. A o więcej wystarczy zapytać w google i wszystko stanie się jasne.
Bardzo przystępnie o istocie monodiety jaglanej rozpisuje się właścicielka bloga nazdrowiesposob.
A ja dzisiaj chcę się na moim blogu podzielić przepisem na idealnie ugotowaną według mnie kaszę jaglaną saute.
Przepis na całodniową porcję przy stosowaniu monodiety jaglanej:
- 220g kaszy jaglanej (1 pełna miarka 260ml)
- 2 dokładnie takie same pełne miarki wrzącej wody (520ml lub 545 gramów)
Kaszę dobrze wypłukać w kilku wodach. Odcedzić. Zagotować wodę w czajniku.
Nagrzać garnek o grubym szerokim dnie, wsypać przepłukaną, odcedzoną kaszę i prażyć na dosyć silnym ogniu ciągle mieszając, żeby kasza nie przywarła i żeby jej nie przypalić.
Po 5-7 minutach, gdy kasza będzie już uprażona (będzie lekko podskakiwać w garnku i pięknie pachnieć) zalać wrzątkiem. Ostrożnie, gdyż czynność ta wywoła istną eksplozję i proponuję uważać, żeby wybuch gorącej pary nie poparzył rąk.
Po zalaniu kaszy wrzątkiem momentalnie garnek przykryć pokrywką i przykręcić palnik na minimum.
Gotować dokładnie 10 minut pod przykryciem.
Nie mieszać, nie zaglądać do środka!
Po 10 minutach wyłączyć palnik i zostawić tak całość nadal nie zaglądając i nie mieszając do lekkiego lub całkowitego ostygnięcia.
Z tych proporcji wychodzi około 620 gramów ugotowanej kaszy. Ta ilość wystarczała mi na całodzienną dietę w 4-5 porcjach.