Gdy tylko jest okazja, zabieram się z przygotowane tortu. Naprawę kupa zabawy przy nim. A że nie robię tego na co dzień, to dla mnie nie tylko zabawa, ale i relaks...
Tym razem mój chrześniak zamówił sobie tort z dinozaurem. Powiem szczerze, że wolę tematy- słodziaki a paskudne jaszczury do takich nie należą. Ale ja sobie mogę woleć. Miał być dinozaur i bez dyskusji.
Najważniejsze, że wyszedł smaczny. Biszkopt jasny przepleciony z ciemnym, z masą toffi na serku mascapone i warstwą czekowiśni każdemu przypadł do smaku. A to najważniejsze.
Beatka potężny gad Ci wyszedł,jak zwał tak zwał,ale przypomniały mi sie czasy,kiedy moi siostrzeńcy naciągali zmotoryzowaną ciotkę,na odwiedzanie pobliskich parków z dinozaurami właśnie (i umieli rozpoznać większość z nich bezproblemowo).Fajne to były czasy,teraz kawalerka...i pomału własne życie mieć będą.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka cieplutkie,weekendowe....