niedziela, 10 lipca 2011

Nowy kumpel w kuchni

Uwielbiam gotować! Uwielbiam kręcić się po mojej ciasnej kuchni i "warzyć". A dzisiaj pojawił się pomocnik. I to nie byle jaki! Sam Kenwood Cooking Chef. O taaaki! 



 Tak bardzo marzyłam o takim pomocniku, ale zawsze szkoda było mi pieniędzy na takie fanaberie, zwłaszcza, że bez tego równie świetnie mi się wiedzie w kuchni. Jednak spoglądałam zakochanym, okiem w stronę tego robota i tak sobie marzyłam, że kiedyś będzie mi dotrzymywał towarzystwa w moich zmaganiach kulinarnych. No i jest. Zajął honorowe miejsce i czeka na zadania specjalne.
Tylko boję się, czy nie przysłuży się do wzrostu mojej tak silnie trzymanej w rydzach wagi. A ciężkie dni mam ostatnio. Impreza za imprezką, piwko, pizza. Prawie 3 kilo na zadku więcej. Nooo kochany zadku, tylko bez efektu jo-jo mi tu proszę ;-)
A mi się tu marzy wypróbować pół książki kucharskiej, dostarczonej do robota.... A wierzcie mi, nie są to przepisy produkanowe......No to będę miała pole do popisu, by choć trochę kaloryczności potrawom uszczypnąć i podsypać zdrowym ziarnem do ciast. Oj będzie się działo :-)
Wyniki zapewne nieraz będą uwidocznione tu w tym miejscu.
Wracam w podskokach do mojej kuchni. Jest tyle pyszności do ugotowania...Mniaaam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane. Wtedy czuję, że nie piszę sama do siebie ;-)